Casting świąteczny
Dodana przez: cetepriv
Data dodania: 2010-12-30
Cześć,
Mam na imię Coco. W grudniu odbył się w naszym domu casting wśród zwierząt. Nie wiem dokładnie czego dotyczył, bo nie rozumiem ludzkiej mowy ale chyba był ważny i nawet pomyślałam, że od tego jak wypadnę zależy całe moje dalsze życie…
Były Święta i do Babci zjechały się rodzinne zwierzaki – byłam ja, mój brat Fado z narzeczoną Nefi no i ten miejscowy urwis Tofik. Same koty tylko Tofik jest malutkim Pinczerkiem. Ta jego psia natura wprowadziła pewną nerwowość przed samym castingiem, bo Tofik chyba chciał wygrać i bardzo nas obszczekiwał. Taki mały, z czym do ludzi…? Początkowo uciekaliśmy na piętro a on nas łapał za ogony. Gdy tylko dostał pazurkami raz i drugi – skończyło się.
Nie wiedzieliśmy jeszcze jakie nasze zalety Komisja Castingowa weźmie najbardziej pod uwagę (Tofik myślał pewnie, że zadziorność i hałaśliwość – ha, ha, ha). My myśleliśmy jednak, że będą się liczyły uzdolnienia artystyczne i wygląd. Wylizałyśmy więc sobie (z Nefi) nasze futerka, żeby błyszczały jak się patrzy i potem odpoczęłyśmy przed prezentacją.
Casting polegał chyba jednak na tym aby pokazać kto ma największy brzuch (tak jak ludzie w Święta) – tu mój brat Fado był bezkonkurencyjny – nie mieliśmy żadnych szans. Fado jest największy (jak wyciągnie łapy i ogon to ma prawie 1,20 metra) i zasłużenie wygrał. Urwis Tofik ma jakieś 25-30 cm długości więc nie miał żadnych szans (ale i tak go lubimy – jest taki słodki jak chce się zmierzyć z trzema kotami).
JA castingu nie wygrałam ale moi dwunodzy Rodzice dali mi jeść i głaszczą tak jak przedtem – chyba mnie jednak lubią. Odwdzięczę się im mruczeniem…. Ech, te castingi. Mrrrrrrrrrrrrr.
zdj. nr 1 - Tofik psotnik
zdj. nr 2 - od lewej: ja (Coco), Fado (mój brat) i Nefi
zdj. nr 3 - zwycięzca castingu Fado (1,2 m długości)
zdj. nr 4 - po castingu poszłam ukoić zszarpane nerwy
ps.
To jest nasza relacja z castingu „z przymrużeniem (kociego) oka”
DODAJ TWOJĄ RELACJĘ Z PRAWDZIWEGO CASTINGU !
Mam na imię Coco. W grudniu odbył się w naszym domu casting wśród zwierząt. Nie wiem dokładnie czego dotyczył, bo nie rozumiem ludzkiej mowy ale chyba był ważny i nawet pomyślałam, że od tego jak wypadnę zależy całe moje dalsze życie…
Były Święta i do Babci zjechały się rodzinne zwierzaki – byłam ja, mój brat Fado z narzeczoną Nefi no i ten miejscowy urwis Tofik. Same koty tylko Tofik jest malutkim Pinczerkiem. Ta jego psia natura wprowadziła pewną nerwowość przed samym castingiem, bo Tofik chyba chciał wygrać i bardzo nas obszczekiwał. Taki mały, z czym do ludzi…? Początkowo uciekaliśmy na piętro a on nas łapał za ogony. Gdy tylko dostał pazurkami raz i drugi – skończyło się.
Nie wiedzieliśmy jeszcze jakie nasze zalety Komisja Castingowa weźmie najbardziej pod uwagę (Tofik myślał pewnie, że zadziorność i hałaśliwość – ha, ha, ha). My myśleliśmy jednak, że będą się liczyły uzdolnienia artystyczne i wygląd. Wylizałyśmy więc sobie (z Nefi) nasze futerka, żeby błyszczały jak się patrzy i potem odpoczęłyśmy przed prezentacją.
Casting polegał chyba jednak na tym aby pokazać kto ma największy brzuch (tak jak ludzie w Święta) – tu mój brat Fado był bezkonkurencyjny – nie mieliśmy żadnych szans. Fado jest największy (jak wyciągnie łapy i ogon to ma prawie 1,20 metra) i zasłużenie wygrał. Urwis Tofik ma jakieś 25-30 cm długości więc nie miał żadnych szans (ale i tak go lubimy – jest taki słodki jak chce się zmierzyć z trzema kotami).
JA castingu nie wygrałam ale moi dwunodzy Rodzice dali mi jeść i głaszczą tak jak przedtem – chyba mnie jednak lubią. Odwdzięczę się im mruczeniem…. Ech, te castingi. Mrrrrrrrrrrrrr.
zdj. nr 1 - Tofik psotnik
zdj. nr 2 - od lewej: ja (Coco), Fado (mój brat) i Nefi
zdj. nr 3 - zwycięzca castingu Fado (1,2 m długości)
zdj. nr 4 - po castingu poszłam ukoić zszarpane nerwy
ps.
To jest nasza relacja z castingu „z przymrużeniem (kociego) oka”
DODAJ TWOJĄ RELACJĘ Z PRAWDZIWEGO CASTINGU !
od lewej: ja (Coco), Fado (mój brat) i Nefi
|
zwycięzca castingu Fado (1,2 m długości)
|
po castingu poszłam ukoić zszarpane nerwy
|